środa, 20 listopada 2013

Mały morderca.

Siedzę. Pierwszy raz od tylu lat jestem tak bardzo rozbudzona. Wyszłam z kilkuletniego letargu. Ostatnie chwile przeznaczam na pisanie, o życiu, o mnie.
O niczym.
Jeżeli ktokolwiek to przeczyta, to chciałabym żeby wiedział, że przebaczyłam.
Wszystkim razem i każdemu z osobna.

Za drobne rany zmieniające się w blizny. Już nie krwawię, przynajmniej wewnętrznie, a zewnętrznie jeszcze nie, obok mnie leży przyszły morderca. Uśpiony czeka na swoją chwilę. Jak mówiłam, nie krwawię. Nie dlatego, że rany się zasklepiły, dlatego że nie ma gdzie lać się krew.

Biorę mordercę w ręce.
Przeciągam zimną stal po ciele.
Wreszcie mogę dać upust ranom wewnętrznym, które wyciekają ze mnie, niczym powietrze z przekłutego balonu.
Kończę to wszystko, robię ostatnią czystkę, już nie jestem brudna. Coraz bardziej zamieram, rozbudzenie wyparowuje. Z lustra patrzy na mnie twarz o wielkich oczach, w których skończyła się nadzieja i ustach, które już nic nie powiedzą.
Wierzcie mi, jestem całkiem spełniona.


Oczyszczona.  

4 komentarze:

  1. YY... nie przepadam za blogami, które są o cięciu się. To jest według mnie chore. Wiem, że wielu ludzi tak robi, bo ma problemy, ale czy nie o to chodzi, aby walczyć z nimi? Tematyka znów mi się nie podoba ;/, ale przeczytam następny rozdział może akurat będzie ciekawsze i nie o cięciu się? zobaczymy, poinformuj mnie o 2 rozdziale.
    Pozdrawiam Amy ;)

    Zapraszam do mnie:http://melodie-serc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie zajrzałaś do wprowadzenia, które według mnie wiele wyjaśnia. Blog w żadnym razie nie jest o cięciu się, to tylko pierwsza notka, którą napisałam w kompletnym dole rozmyślając właśnie o cięciu, ale zamiast próbować tego na sobie, spróbowałam opisać uczucia danej osoby tuż przed momentem śmierci. Ja też chciałabym, aby mniej osób decydowało się na tak drastyczny krok, ale teraźniejsza młodzież nie potrafi stawić czoła problemom. Kolejna notka będzie inna i z chęcią dowiem się, co o niej myślisz.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Jezus Maria! Dziewczyno! Ta notka aż ocieka emocjami! Szczerzę gratuluję! Współcześnie tak niewielu ludzi potrafi przeobrazić w słowa prawdziwe uczucia. Porównanie żyletki do "Małego Mordercy" naprawdę mi się spodobało, jest oryginalne.Idealnie udało Ci się uchwycić myśli samobójcy, czy osoby okaleczającej się. Fizyczny ból czasem zdaje się być jedyną formą ratunku wobec wszechogarniającej, wewnętrznej pustki. Kolejna rana, kolejna chwila ulgi. Cieszy mnie, że zauważyłaś, że cięcie się jest formą wyzwolenia z cierpienia, a nie aktem choroby psychicznej. Szczerze wzruszył mnie opis twarzy spoglądającej z lustra. Mówią, że nadzieja umiera ostatnia. I właśnie umarła... Razem z tą biedną, skrzywdzoną osobą. Naprawdę, ta notka wywołała u mnie dreszcze. Żałuję, że była tak krótka!

    Przeczytałam Twoją rozmowę z Amy. Niestety, nie jest tak, jak się większości ludzi wydaje. Kiedy człowiek słyszy o cięciu się, oczami wyobraźni widzi trzynastoletnie emo, które - z nadmiaru wolnego czasu - wymyśliło sobie nieszczęście. Biedne dziewczynki, wycinające sobie na skórze imię "miłości swojego życia". Takie osoby wywołują u mnie prawdziwą agresję! I przez nie nikt nie traktuje poważnie osób z prawdziwymi problemami. Autoagresja ocierająca się o samobójstwo jest naprawdę drastycznym krokiem. Gdy ktoś się na to decyduje, potrzebuje pomocy, nie wyśmiania czy niechęci. Fajnie, że Ty potrafiłaś cały żal przelać na papier, nie na siebie!

    Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie. Wpisałaś się do spamownika, jednak wydaje mi się, że historia Zuzy z mojego opowiadania może przypaść Ci do gustu. Ta dziewczyna, niestety, nie potrafi inaczej radzić sobie z problemami...

    Dodaję do linków i oczekuję kolejnej, wzruszającej notki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ociekała, czy ja wiem, może trochę się z niej polało, ale nic poza tym. Dziękuję za gratulację. Mały morderca - skojarzenie do wszystkich tych osób, które nie dały sobie rady i w ostateczności sięgnęły po niego. Osobiście jestem bardziej zwolenniczką powiedzenia prostu z mostu co mi leży na wątrobie, ale chciałam choć raz poczuć się jak osoba, która tak nie potrafi i, widząc po komentarzach, udało mi się to. Zajrzę na pewno. Pozdrawiam.

      Usuń

Obserwatorzy