czwartek, 6 lutego 2014

Realia życia niecodziennego. 2/3


Z góry zawsze jest piękny widok. Bloki wyglądają jak pudełka po zapałkach, niektóre nowsze, ładniejsze, bardziej kolorowe, natomiast inne ugryzione już zębem czasu, szare, pełne wspomnień. Miastowa mozaika, a między nią drogi ułożone w szachownicę, ludzie, którzy jak pracowite mrówki śpieszą się do pracy lub właśnie z niej wracają, by w domu zająć się kolejną robotą. Żyjemy po to, by pracować, pracujemy żeby zarabiać i właściwie nigdy nie zatrzymujemy się, by pomyśleć, że to właściwie nie ma sensu. Większość uważa, iż tak jest łatwiej. Nie myśleć, przyjmować na siebie każde zobowiązanie, bo kiedyś to się opłaci. Otóż nie moje małe owieczki, jesteście w błędzie. Dobro nigdy nie popłaca. Co innego sarkazm i ironia - siostry moje życiowe, które w końcu sprawiają na mej twarzy szczery uśmiech. A, ty tu znowu jesteś. Jak się siedzi? Wygodnie? Kiedy Cię nie było omówiłam kilka spraw z Edwardem (cholera, pamiętaj, "Zmierzch" dopadnie Cię wszędzie), całkiem miły gościu i ma ten niesamowity głos, tak męski - dobra, przyznaję, mały fetysz. A więc jesteśmy w punkcie A. Przed nami drzwi oznaczone literami B i C, tu nie trzeba stosować alfabetu, możemy więc wyjść awaryjnym C i wrócić do normalnego życia, jedno ale... Musielibyśmy skoczyć ze spadochronem z wysokości dwóch tysięcy metrów nad Ziemią, przeżyć i nie wygadać nikomu naszej przygody ze szczegółami, chyba niezbyt miła perspektywa, szczególnie dla miłośniczki "Śmierci na tysiąc sposobów" z fotograficzną pamięcią do wszelkich katastrof i bujną wyobraźnią na miarę przynajmniej mózgu wylanego na chodnik. Obrzydziłam? Nie? To świetnie. Ale o różnych sposobach kończenia ze sobą pogadamy kiedy indziej. Jesteśmy już dwanaście kilometrów od naszego miasta, kierujemy się w tym samym kierunku co wcześniej, oddalając się od ciepłego, milutkiego domku, a zmierzając ku nieznanemu, a czas tika. Tak więc, czy chcesz czy nie, usłyszysz mniej bolesną, ale nie wiem czy lepszą wersję tego, co może się nam zdarzyć.


Wyjście B! Uprzejmie prosimy o otworzenie drzwi! Tak, jak widzisz, rozpościera się przed nami las, za drzewami jest kolorowa łąka pełna wielobarwnych kwiatków - lubisz kwiatki? To dobrze, te kwiatki polubią twoje ciało. Mięsożerne kwiaty specjalność agencji, którą prowadzi ten gościu - Nie bój się, na razie to tylko wersja próbna, do tego okazuje się, że są wegetarianami. Kurcze, a mogę jednego dopracowanego? Podesłałbym jednej wrednej małpie, która najczęściej korzysta z Sali Luster. Wracając do poprzedniego wątku. Mamy jeszcze wyjście z morderczymi roślinkami i zamkiem na wzgórzu. On nie zjada. Bądź co bądź to tylko normalny budynek, tylko kilkuset letni pełen pleśni, kurzu, grzyba. Nie wspomnę o wszechobecnych wirusach i bakteriach oraz szczurach i myszach, zdążyłam zobaczyć co najmniej trzy. Nie bój się, nie ugryzą. Tak, też testy. Szczury polują na myszy i na odwrót. Wybiją się w jakieś trzy godziny. Przyznaję, widok z okien urzeka, ale samo wnętrze zaprojektowałabym nieco inaczej. Jasne kolory na ścianach, białe, uniwersalne meble. Panele, ale za to żadnych dywanów. Miłe widoczki na obrazach, ścierka, woda z płynem i armia sprzątaczek. Ładnie, by wyglądało? A o czym to ja... Właśnie, dlaczego tam lecimy. Powodów jest kilka. Po pierwsze. Poprawnie odpowiedziałyśmy na pytanie zadane przez Edwarda, co dowodzi tego, iż jesteśmy wyjątkowe i mamy to coś. Przemilczmy fakt, iż ty nie widz... A! Widziałaś, to uproszcza nam sprawę, możemy więc iść dalej. Jako że obie jesteśmy wyjątkowe, a taki dar nie może się zmarnować, to możemy zacząć chodzić do innej szkoły niż zazwyczaj nastolatkowie w naszym wieku. To już dla mnie plus. Szkoła bez lakierniczek, popielniczek, szklarek i innych ludzi w tym stylu... Musimy opuścić swój dom, to już jest minus. Gdzie będziemy mieszkać? Otóż... właśnie w tym zamku, dostaniemy także środki do życia, nowe ubrania i nową tożsamość, która chyba jedynie mi jest potrzebna, bo ile w Polsce może być Serafin? Ah, by to szlag, a już polubiłam swoje imię. Jesteśmy prawie na miejscu, wiec resztę opowiem Ci już w jednym z wielu ogromnych, brudnych, ale naszych pokoi. Może teraz porozmawiamy z inną żywą duszą w tej puszce? Edward wydaje się spragniony... nie myśl o strasznych, bladych, czerwonookich wampirach, żywiących się krwią niewinnych i bardziej winnych ludzi, a szczególnie nie o tym, że mogłabyś mieć takiego pecha życiowego i siedzieć z nim w jednym miejscu, oddalonym od cywilizacji o nie wiadomo ile lat.

-Hej, Edward. A tak właściwie, to co to za szkoła dla odmieńców?

-Dla żadnych odmieńców. Są to normalne, zdrowe psychicznie i fizycznie osoby o wyjątkowych zdolnościach. A szkoła ta mieści się półtora kilometra od waszego nowego domu. Ogromy budynek, który powstał jako fabryka jedwabiu, a po wojnie został odnowiony i ukryty przed ludźmi bez specjalnych zdolności. Do teraz tym samym sposobem, co was do szkoły ściągnięto około dwudziestu czterech uczniów. Ogółem uczy się w niej niecała pięćsetka z całej Europy, lecz nie mają problemu we wzajemnych kontaktach. Co chcecie jeszcze wiedzieć?

Zapewne zastanawiasz się, czemu nie wrzeszczę, nie wierzgam nogami czy nie odprawiam innych strat energii wiedząc, iż zostałam zmuszona do zamieszkania na starym zamczysku w otoczeniu krwiożerczych kwiatów i szkoły półtora kilometra stąd, o której wiem tylko tyle, że kiedyś szyło się tam ubrania i że jest dla wyjątkowych? Bo zawsze marzyłam o takiej przygodzie, o czymś innym niż codzienna monotonia, o jakimś cudzie wyciągającym mnie z czarno białego życia w kolorze. To właśnie to, czego pragnęłam. Chyba się z tego nie cieszysz. Ale koniec końców, kiedyś będziesz miała co opowiadać wnukom, nie? Lądujemy. Boże, to paskudne uczucie w dole brzucha i tornado w głowie, nienawidzę lądować. Latać kocham. A teraz przepraszam, bo przy drzwiach stoi chłopak, który zawojował moje serce swoim wzrokiem, jego też narysuję. Widzisz tę twarz? Okolona czarnymi jak noc włosami, przysłaniającymi delikatnie jego jasne oczy, te wąskie usta rozciągnięte w uśmiechu, nie za długi, nie za duży nos i ta sylwetka. A to ciemne ubranie? Tylko sprawia, że chcę odkryć wszystkie jego tajemnice. Rozgość się, później mi opowiesz co i jak tu jest. Ja idę polować.
-Serafino, to jest Andy. Mój syn. Nie patrz na niego jak na kruche ciastko do schrupania, bo nie jest łatwy do rozgryzienia.
-Błagam, nie mów jak Dracula, bo jestem młoda, a moja wyobraźnia nie ma zamiaru zaprzestać pokazywać mi kilku scen z Google Grafika pod wyrazem "wampir". Do tego znów rozbudziłeś mój głód.
Jego śmiech prawie zagłuszył ruchy śmigieł. Tak, zdecydowanie jest pociągający, ale bardziej pasuje do jakiejś dojrzałej kobiety, szczególnie kiedy zagięłam parol na jego syna.
-Szczera jesteś. Spodobasz mu się. Ja idę oprowadzić twoją towarzyszkę po domu, a ty poproś o to Andiego.
-Jasne, spoko.
-A, musisz coś jeszcze wiedzieć. On będzie tu z wami mieszkał, ja zbyt często podróżuje, a nie chcę, by był sam w domu, kiedy mnie nie ma.
Uśmiechnęłam się do niego ładnie, a w oczach miałam szatańskie błyski. Widocznie bardzo dobrze czyta wyraz ludzkich twarzy, bo rozumie, co to oznacza. Jego synek nie będzie miał łatwo. Podchodzę do niego żwawo, wymachując przy tym ręką. Nucę coś pod nosem, bo mój sielski nastrój właśnie tak się objawia.
-Serafina jestem. Edzio mówił, że mogę cię poprosić o oprowadzenie po domu, więc?
-Dobrze, ale lepiej nie mówmy mu, jak go właśnie nazwałaś. Nie będzie zbyt zadowolony, a my chyba wolimy żeby był.
-Okej, Andy.

-Jak dużo mojego życiorysu zdradził ci mój ojciec? - ni to westchnął, ni to jęknął. Też ma świetny głos. Nie tak głęboki jak ojciec, ale może z wiekiem to się zmieni. Moje serce już topniało pod jego spojrzeniem, a każdy jego uśmiech sprawiał, że topniejące robiło kilka fikołków.

-Niewiele. Że często jesteś sam i że będziesz z nami mieszkał.
-Nami?
-Tak, jest ze mną jedna dziewczyna, ale ona poszła z Edwardem - moja komiczna mina przy imieniu mężczyzny rozbraja mojego rozmówce. Wchodzimy do domu, on odbiera ode mnie plecak z podpisami całej klasy. Wędrujemy po piętrach zaniedbanego zamku, ale z każdą sekundą bardziej mi się tu podoba. Wreszcie dochodzimy do skrzydła pełnego sypialni. Andy pokazuje mi swoją. Porządek - to mi tu nie pasuje, a u niego jakby nie mogło być ani grama kurzu. Meble wyczyszczone do wysokiego połysku, łóżko świeżo zasłane, dywan w dziwne wzory odkurzony. Widzę, że mam do czynienia z pedantem, ale nie wiem jeszcze, czy nie jest przesadny, więc rzucam się na łóżko, co on kwituje ironicznym uśmieszkiem z uniesieniem jednego kącika ust i ruchem ramion. Podoba mi się.
-Kiedy dostaniemy jakieś ciuchy? Cokolwiek?
-Ciuchy przyjdą jak tylko wybierzesz pokój. Ten naprzeciwko jest wolny, jeżeli chcesz.
-Czy ma dużo okien, co za tym idzie światła oraz regał na książki?
-Tak, najjaśniejszy w całym zamku.
-Biorę.
Wyleciałam jak strzała i przeniosłam się do mojego nowego pokoju, po czym naznaczyłam go swoim przez swoiste zrzucenie butów na podłogę, a plecaka na łóżko. Andy wszedł spokojnym krokiem i zdziwił się trochę widząc mnie skaczącą po łóżku. Zeskoczyłam i niefortunnie potknęłam się o dywan - mówiłam, że ich nienawidzę?- ale w ostatniej chwili złapały mnie silne ramiona.
-Dziękuję. Tu jest bajecznie. Marzyłam o takim pokoju.

-Tam masz zeszyt próśb- wskazał na biurko stojące naprzeciwko łóżka po lewej stronie drzwi.

-Zapisz w nim co tylko chcesz, a się pojawi. Tylko precyzuj, co byś chciała. Już kiedyś nadziałem się pisząc "poduszki", dopóki nie napisałem ile spadały

na mnie coraz to nowe.
-Świetnie! Już wiem, czym wypełnię półki.
Wzięłam do ręki długopis i zapisałam "jeden laptop z Internetem bez limitu", a on od tak znalazł się na biurku. Okej, wchodzimy na empik.pl i szukamy jakiś ciekawych lektur. Po pół godzinie w pokoju znalazło się pół tony papieru, który upychałam teraz z niebieskookim na półki.-Harry Potter? Igrzyska Śmierci? Demony? Koniec Rzeki?
Co chwilę padały takie pytania, a ja spokojnie opowiadałam krótkie streszczenie. Chyba muszę mu kilka książek pożyczyć, bo mój kolega ma zdecydowane braki w literaturze.
-Chwilę przerwy zarządzam! Idziemy po coś do picia?
Produktów spożywczych nie można dostać przez Magiczny Zeszyt.
-Jasne. Później poszukamy dwójki zagubionych. Ojciec nie orientuje się tu tak dobrze jak ja.
-Wybrałam dobrego przewodnika.
-Oczywiście.
-Skromnością to ty nie grzeszysz.
-Naprawdę? Myślałem, że ojciec tylko się ze mnie nabija.
-Chyba jednak nie.
Uśmiechnęłam się do niego i poszliśmy do kuchni.

Dwa tygodnie później żałowałam kilku decyzji oraz umówiłam się na randkę. Jednak to nie Andy będzie tym szczęśliwcem. Na Magnusa wpadłam tuż po zajęciach z teorii magii, ale przed Specjalnościami. Stał z boku i przyglądał się mi z nieskrywaną ciekawością w oczach. Było w nim coś budzącego grozę. Odróżniał się od innych, tak jakby nie wiedział po co właściwie tu jest. Już trzeci dzień błąkałam się po korytarzach próbując unikać tanich zaczepek. Ukrywałam twarz między stronami książki, a co dzień miałam inną. Andy jakby... unikał mnie. Chyba przyjaźń ze mną nie wchodziła w grę. On zajmował czołowe miejsce we wszystkich sejmikach, dodatkowych lekcjach, brylował w towarzystwie. Ja unikam ludzi jak ognia. To zbliżyło mnie do Magnusa. Właśnie dzisiaj z nim wychodzę. Nie podoba się to Edwardowi, ale nie może mi niczego zabronić. Ta szkoła jest zupełnie inna od gimnazjum. Tu nie walają się pety, łazienka nadal odgrywa swoją rolę, a w klasach panuje porządek. Ludzie też są inni, ale w środku tacy sami. Nie wiem jak długo się tu utrzymam. Mam nadzieję, że dłużej, bo choć tęsknię za domem to moja wspaniała przygoda jeszcze się dobrze nie zaczęła. 

6 komentarzy:

  1. Przepraszam, że od dawna tu nie zaglądam ;( Po prostu brakuje mi czasu (matura, fu, fuu >.<). Widzę, że ominęły mnie trzy notki. Obiecuję nadrobić zaległości i jutro lub w sobotę napisać komentarz do każdej. Jesteś jedną z moich ulubionych autorek, więc to aż niedopuszczalne z mojej strony... xD Pozdrawiam! I weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, ja u Ciebie też mam dość duże zaległości, ale jakoś nie ma okazji przeczytać (nie będę wymyślała wymówek, po prostu mi się nie chce - nie, że źle piszesz, zwykły duł pisarski). Spokojnie, mogę wytrzymać jeszcze tę chwilę. Dziękuję, bardzo mi miło. Pozdrawiam także. :*

      Usuń
  2. Moja notka part 2 :D Tak, będę zacieszać z tego prezentu :P Ale jednego Ci nie wybaczę. Edward? Edek? Edzio? Nie ma już innych krwiopijców? Przecież taki Vlad Tepes byłby bardziej epicki ;)

    Podoba mi się początkowy opis weduty, a także refleksje na temat konsumpcjonizmu. Ech, taki jest ten świat - kasa, kasa, kasa... A dobro nie popłaca. I jakoś tak mi się smutno zrobiło :(
    "sarkazm i ironia - siostry moje życiowe" <---- KOCHAM TO!
    Polubiłam Andy'ego. Nie wiem czemu. Szkoda tylko, że unika Serafiny. Ale cóż - jak widać - są jakby z innych światów. Szkoda. Może chociaż Magnus będzie inny.
    No to z niecierpliwością czekam na ostatnią część!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie wciągnął początek. Zdania były tak super ułożone, opisy mnie strasznie wciągnęły. Czekałam na tę cześć długo. Opłacało się dla opisów. Jednak uznałam, że ostatnio part 1 nie przypadł mi do gustu. Zaskoczę cię, bo dwójka też mnie nie powala. Wybacz, ale jakoś to nie moje klimaty. Plus za wyobraźnię, ale to do mnie nie przemawia. Mimo że jestem fanką wampirów i uzdolnionych osób.. Nie przypadło mi to do gustu. Wybacz za szczerość bolesną jak diabli ;c

    ¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
    ¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana!

    Wybacz, że komentuję tak późno, ale ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu. Rozdział przeczytałam już dawno, ale dopiero dzisiaj znalazłam chwilkę by wyskrobać parę słów. Z góry przepraszam, ale dziś krótko, bo już jestem i tak spóźniona :)
    Piękne były te słowa na początku o widoku z góry. niezwykle sposobało mi się to oposanie, niezwykle artystycznne. Widok z okna samolotu musiał również zapierać dech w piersiach, sama chciałabym zobaczyć to zamczysko z lotu ptaka.
    Szkoła dla uzdolnioch inaczej przypomina mi nieco Hogwart, ale to bardzo fajny pomysł. Wygadana i pewna siebie Serafina powinna szybko się zadomowić.
    Bardzo fajnie opisałaś ten pokój, zazdroszczę umiejętności ;)
    Andy wydawał się całkiem sympatyczny, ale dziewczyna póki co wybrał Magnusa, czyli niegrzecznego chłopca. Jestem ciekawa jak to się skończy ;)

    Pozdrawiam serdecznie!


    PS. Zapraszam serdecznie do mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah! Jak ja uwielbiam Twoje opisy. Mówiłam to już kiedyś? raczej tak, ale musze powtórzyć. Masz niesamowity dar do ubierania zwykłych zdań w niezwykłą mieszankę idealnie pasujących do siebie słów. Zazdroszczę i podziwiam. Teksty o sensie życia i świata mnie powaliły na kolana. Ile w tym prawdy! Trafiłaś w samo sedno. Pojawienie się Edwarda.. Cóż nie lubię tej postaci, ale jeśli stworzysz ją na sama to będę w stanie go polubić;D Podoba mi się pomysł ze szkołą dla uzdonionych. Ciekawa jestem co ją tam spotka i czy zmieni swoje nastawienie do świata;) Także niecierpliwie czekam na kolejny rozdział i dziękuję za komentarz u mnie;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy